Krzysztof Maniak „30 sekund wiszenia na gałęzi zanim pękła” — wystawa w ramach projektu „Rezerwat”
23 stycznia o godz. 18.00 w Małej Przestrzeni odbędzie się wernisaż wystawy Krzysztofa Maniaka „30 sekund wiszenia na gałęzi zanim pękła”.
O godz. 18.30 zapraszamy na audio performance Bartosza Zaskórskiego (Mchy i porosty), który zagra rytualne piosenki inspirowane lekcjami przyrody z trzeciej klasy podstawówki. Podczas wykonywania piosenek będzie siedział na podłodze.
Krzysztof Maniak prawie codziennie wybiera się na samotne spacery w okolicach Tuchowa. Bez obawy przed prostotą podejmowanego tematu, portretuje melancholijny krajobraz polskiej prowincji. Nie nudzą go pozbawione jakiejkolwiek egzotyki monotonne suche trawy, sosnowy las, tarniny i topniejące połacie szarego śniegu. Dzielnie przedziera się przez chaszcze i zarośla. Pozwala, żeby osty gęsto pokryły jego ubranie. Podejmuje konsekwentne próby zadomowienia się. Rozpisuje je na różnego rodzaju zagnieżdżenia, na przykład te przez wygniatanie miejsca w trawie, mierzenie długością własnego ciała odległości miedzy pniami drzew czy wchodzenie w geometryczne układy z gałęziami i stertami kamieni.
Jego dokamerowe performancy są rodzajem symulowanego kontaktu z dzikością, odbywającą się na określonych zasadach, o wyznaczonej godzinie. Te podejmowane konsekwentnie treningi w trudnym terenie i warsztaty z przedzierania się przez krzaki mają przynieść wrażenie kontaktu z ostoją potężnej natury. Krzysztof Maniak odwraca proces kolonizacji. Szuka przyrody, z którą mógłby się zmagać, oznaczać ją i mapować. Próbuje stopić się z krajobrazem. Balansuje na jednej nodze w niezgrabnym kostiumie z wysuszonego krzaka. Wisi na gałęzi, która po chwili pęka. Jego postać znika z kadru. Zostaje sama przyroda. Ale nadal to on udziela pozwolenia na wizualną dominacje natury w uładzonej formie pejzażu, podanego widzowi do kontemplacji.
W kolejnych rejestracjach, Maniak powoli ale systematycznie zmienia swój sposób kontaktu z przyrodą. Jego botaniczne procedury stają się coraz mniej aktywne. Pobrzmiewają w nich wrażliwość legendarnego performera, konceptualisty Bas Jana Adera z jego fascynacją melancholią, pożegnaniami i możliwością porażki. Artysta ten zasłynął przez serie dokumentacji własnych upadków. Spadał bezwładnie z dachu swojego domu, wpadał z rowerem do rzeki, zastawiał na siebie pułapki. W jednej pracy rozrzucił swoje ubrania na dachu domu. Wyglądały jakby ktoś przed chwilą zostawił je i poszedł popływać. W końcu odpłynął z Cape Code, wyposażony w aparat i magnetofon, w jednoosobowej łódce mając zamiar przepłynąć Atlantyk i ślad po nim zaginął. Ciała artysty nigdy nie znaleziono, co dało początek wielu teoriom na temat jego dalszych losów.
Przyglądając się gęstwinie Maniak poddaje się podobnej pokusie ucieczki. W ostatnich video wydaje się przygotować własne zniknięcie. Nie siląc się na efektowne zagrania, wybiera do tego skromne obrzeża polskiej wsi. Snuje fantazje o zapadaniu się w zmurszałe pnie, wchodzeniu w aksamitne iglaki, kruche, trzaskające gałęzie, przysypywaniu się ściółką. Czy jest coś bardziej malowniczego, niż baśniowe zniknięcie w lesie jako najbardziej pierwotnym ze schronień, najprostszej kryjówce?
Kuratorka: Marta Lisok