Pracownia ul. Legionów Piłsudskiego — M. Chlanda, I. Czwartos, K. Kamoji, K. Klimek, P. Lutyński
Wystawa Pracownia ul. Legionów Piłsudskiego to wielowątkowa prezentacja miejsca pracy zatomizowanej wspólnoty pięciu artystów. To prezentacją oparta na dosłownych, metaforycznych i symbolicznych przeniesieniach fragmentów autentycznej pracowni w Krakowie do wyimaginowanej, czasowo skonstruowanej pracowni w katowickiej Galerii BWA.
Historyczny punkt odniesienia stanowi obraz Gustawa Courbeta Atelier(1855), któremu francuski artysta nadał znaczący podtytuł: alegoria określająca siedmioletnią fazę mojego życia artystycznego. Dzieło to, w swoim czasie rewolucyjne, jest rodzajem skrótu duchowej i fizycznej biografii Courbeta.
Innym, współczesnym, odniesieniem, z którym podejmujemy dialog, jest wystawa zatytułowana Na początku był MERZ — od Schwittersa po dzień dzisiejszy, pokazywana w Sprengel Museum w Hanowerze, dziesięć lat temu. Jej osią były prace i dokumenty (MERZ) Schwittersa zestawione z dziełami, konstrukcjami i rekonstrukcjami przestrzennymi wybranych artystów współczesnych, tak by podkreślić jeden ze szczególnych aspektów sztuki: tożsamość miejsca pracy i dzieła. Autorom tego przedsięwzięcia chodziło w istocie o dowolną przestrzeń architektoniczną zamienioną czasowo na miejsce pracy.
Podążając, w jakieś mierze, tropem obu tych referencji, zostawiając z boku problematykę medialności i międzymedialności sztuki współczesnej, chcemy raczej stworzyć określony krajobraz rzeczy i zatrzymanych zdarzeń, krajobraz fizycznej i mentalnej przestrzeni. Złożą się nań: dosłowne cytaty z naszej pracowni (elementy jej architektury stałej, wybrane sprzęty np. okna, łóżka, stoły, krzesła) w autentycznej topograficznie relacji do dzieł, zbiory prac już istniejących w zestawieniu z nowymi, będącymi w zasadzie ich replikami, o innych wymiarach, zaadoptowanych do nowej, innej, większej przestrzeni; fragmenty dokumentów biograficznych dookreślających nasz modus operandi w tym konkretnym przypadku; materiały historyczne odnoszące się do naszej aktywności w krakowskiej pracowni. Naszym celem jest również przewartościowanie statusu takich zjawisk jak environment, instalacje, assemblage tj. wskazanie raczej na ich malowniczość, związki z malarstwem pejzażowym choćby niż skupianie się na ich autonomii czy ich fenomenologicznej problematyce własnej. Wystawa będzie zatem rodzajem inscenizacji ułożonej z obiektów, mającej oddać literę i ducha pracowni, miejsca będącego zawsze zgromadzeniem przedmiotów o różnej morfologii, skali i przeznaczeniu.
Do naszej trzypokojowej pracowni (zajmowanej przez Ignacego Czwartosa, Piotra Lutyńskiego, Marka Chlandę) zaprosiliśmy kilka razy kolegów i wraz z nimi przygotowaliśmy wspólną, kilkudniową prezentację. Uznaliśmy za oczywiste wciągnąć ich w nasz obecny projekt. Tym samym Koji Kamoji i Krzysztof Klimek dość radykalnie poszerzyli perspektywy myślenia o źródłach obrazu. Chodzi raczej o afektywność psychiki i percepcji, wolnych od bezwarunkowego przymusu wpisywania się w schematy współczesnej wyobraźni wizualnej. Nasza praca jest oczywiście jej częścią, jesteśmy dziećmi naszego czasu jednakże, przyglądając się sobie, widzimy wyraźnie archaiczne komponenty naszej pracy. Naszą wystawą chcielibyśmy sprowokować widza do odkrycia w sobie podobnych, podstawowych i — naszym zdaniem — kluczowych predyspozycji.
Marek Chlanda