wydarzenia główna galeria | 27.08–03.10.10

Kilkanaście Koanów na (Nie)Istnienie — „Pokaż swoją twarz przed urodzeniem”

wydawnictwa publikacje | 2010

katalog „Kilkanaście Koanów na (Nie)Istnienie” Katalog zawiera dokumentację wystawy „Kilkanaście Koanów na (Nie)Istnienie”, w której udział wzięli: Mirosław Bałka, Sławomir... 

Wystawa „Kilkanaście Koanów na (Nie)Istnienie” składała się ze ściennej instalacji złożonej z 15 lightboxów, ścieżki dźwiękowej oraz neonu. Leitmotivem projektu był słynny japoński koan: „Pokaż swoją twarz przed urodzeniem”. Zadaniem każdego z zaproszonych artystów była próba zmierzenia się i zinterpretowania wspomnianego koanu, czego wizualną materializacją są na wystawie fotografie zaprezentowane w formie lightboxów.
Projekt wystawy nie stanowi refleksji nad myślą Wschodu, lecz przede wszystkim odwołuje się do problematyki kryzysu podmiotowości i tożsamości reprezentowanych w kulturze Zachodu przez wizerunek persony. Interpretacja koanu ma więc stanowić próbę odnalezienia naszego „obrazu” albo też jego absolutnej substancji poza tym, co doczesne i przejściowe, poza narodzinami i poza śmiercią. Równocześnie celem wystawy była próba zredefiniowania współczesnego dzieła sztuki jako struktury o podobnie rozmytych i procesualnych konturach jak figura tożsamości oraz podmiotu. Stąd też płynie porównanie współczesnego dzieła do koanu — konstrukcji, która choć korzysta z zastanych pojęć i gramatyki, w istocie odwołuje się do tego, co werbalnie i językowo jest niemal niekomunikowalne.
Problem zachwiania pojęcia podmiotu i tożsamości jest dzisiaj uważany za fundamentalny dla zachodniej humanistyki. Opisany przez literaturę piękną oraz zobrazowany przez sztuki wizualne i performatywne w kategoriach umowności, śmierci czy iluzoryczności Autora — impas podmiotowości jest ciągle obwieszczany, deklarowany bądź kontestowany. Ilustracją tego procesu stają się rozliczne dzieła literackie i wizualne przedstawienia.
Autorzy projektu definiują współczesne dzieło sztuki jako strukturę o podobnie rozchwianych i niejednoznacznych konturach jak figura tożsamości. Dlatego też można dziś dzieło porównywać, jak uczyniła to kiedyś Irena Rychłowska, do koanu — konstrukcji, która choć korzysta z zastanych pojęć i gramatyki, w istocie odwołuje się do tego, co semantycznie  jest niemal niekomunikowalne.
Z etymologicznego punktu widzenia „koan” [kung’-an lub gong’an (chiń.)], dosłownie znaczy „dokument”, „statut” lub „ogłoszenie”. Jest to rodzaj zagadki albo pytania w formie paradoksu, na którego odpowiedzi nie należy poszukiwać w sposób rozumowy, lecz intuicyjnie i spontanicznie. Początki jego stosowania pochodzą z czasów dynastii T’ang, gdy służył on celom i nauce medytacji. Jednym z pierwszych koanów zadawanych uczniom jest „pierwotna twarz” autorstwa VI patriarchy ch’an Hui Nenga, który zapytał mnicha Mjo: „Gdy twój umysł rozważa dualizm dobra i zła — pokaż swoją twarz przed narodzeniem”. Podobno właściwa odpowiedź brzmiała: „Trzy funty lnu”… Oczywiście — nie ma tu jednej odpowiedzi, gdyż każdorazowa praca z koanem wyznacza innego rodzaju „ścieżkę”, wymaga innego „treningu” i przynosi innego rodzaju (nie)konkluzję. Koan — podobnie jak dzieło sztuki — odrzuca dyktaturę sensu, stawia go w cudzysłów.
Generalnie — w pracy nad koanem istotne jest wypracowanie takiego stanu umysłu, w którym nie ma już miejsca na jakiekolwiek dyskursywne i alternatywne myślenie. Praktyka medytacji — wbrew utartym w naszej kulturze przeświadczeniom — nie jest rodzajem namysłu i krytycznej refleksji, lecz próbą „przecięcia” myślenia i odrzucenia wszystkiego „za oraz przeciw”, jest afirmatywnym wejściem we własny umysł i utrzymywaniem go w pełnej uważności. Innymi słowy, chodzi o zniesienie podziału na dialektyczne ocenianie rzeczywistości (piękne/brzydkie, dobre/złe itd.), dzięki czemu można odnaleźć wymiar, w którym świat, jawi się takim, jakim jest — poza wszelkimi podziałami, poza życiem i śmiercią. Ten stan i wgląd można metaforycznie i paradoksalnie określić jako „zobaczenie własnej twarzy przed narodzeniem”…
Praktykowanie i rozwiązywanie koanu ma wiele elementów wspólnych z powoływaniem i tworzeniem dzieła artystycznego, które niejednokrotnie jest bardzo odporne na interpretacje. Fakt, że krytycy, a także odbiorcy starają się wieloznaczność dzieła i jego miejsca niedookreślone skonkretyzować w oparciu o dostępne im narzędzia i metodologię, powoduje niejednokrotnie nieporozumienia, gdyż stanowi próbę ogarnięcia logosu dzieła i jego raison d'être w kategoriach czysto dyskursywnych. A przecież każdy rodzaj sztuki czerpie się w pierwszej kolejności z uczuć, emocji oraz intuicji, które dopiero później pozyskują ideowy wymiar.
Podobnie rzecz ma się z całością praktyk artystycznych i — oczywiście — także z kulturą rozumianą jako całość. Tymczasem — wartościując każde dzieło czy zjawisko — musimy mieć świadomość, że wszelkie pytania o kondycję i status sztuki, a dzieła w szczególności, a więc także wszelkie konstatacje nad ich domniemanym kryzysem są de facto pytaniami o status sensu oraz o kształt tożsamości… Sens zaś — podobnie jak figura tożsamości — jest tworem konceptualnym, jest retoryką uwikłaną w determinanty czasu i przestrzeni.
Nie możemy też zapominać, że wyznaczniki te są niestałe i przejściowe. Mimo ich zmienności i efemeryczności, co najmniej od czasów słynnego sporu pomiędzy zwolennikami idolatrii i ikonoklazmu, sztuka skwapliwie portretowała Boga, idola czy człowieka. Co więcej — począwszy od pierwszej metaforycznej fotografii, jaką w kulturze stała się chusta Św. Weroniki, poprzez odkrycia dagerotypu i fotografii, a później technologii wideo, ludzką twarz zaczęto uważać za synonim „osoby” czy też psyche. Jej rzutowanie na obraz unaocznia jednak relatywność i umowność zarówno postaci oraz osobowości, jak i cielesności oraz tożsamości, które w kulturze Dalekiego Wschodu zawsze uważano za przejawy i metafory substancjalnej Jedności.

Grażyna Tereszkiewicz & Roman Lewandowski
kuratorzy

http://www.facebook.com/pages/Katowice-Poland/Galeria-Sztuki-Wspolczesnej-BWA-w-Katowicach/128885767128773 https://bwakatowice.bip.gov.pl/