sztuka_w_przestrzeni — odsłona 9 — Sławomir Brzoska
Sławomir Brzoska (1967 r.) — artysta wizualny, zajmuje się rzeźbą, sztuką instalacji, wideo, landartem oraz performansem. Ukończył studia w Instytucie Sztuki cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pełni funkcję kierownika 4 Pracowni Działań Przestrzennych na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, z którym jest związany od 1997 roku, oraz Pracowni Działań Przestrzennych w Katedrze Intermediów i Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach (od 2012). Jest autorem ponad 70 wystaw indywidualnych i uczestnikiem ponad 180 wystaw zbiorowych w kraju i za granicą. Zrealizował performanse i akcje artystyczne na kilku kontynentach. Jego prace znajdują się w zbiorach galeryjnych i muzealnych w Polsce i za granicą, m.in. Jeerwood Sculpture Collection, Londyn, Open Structure Art Society, Budapeszt, Galeria Maison 44, Bazylea, Lulea Kommun, Lulea, Fundação Arte e Cultura, Luanda, Povazska Galeria Umenia, Zilina, Wielkopolskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Poznań, Zachęta Sztuki Współczesnej, Szczecin, Galeria Biała, Lublin, Galeria Bielska BWA, Bielsko Biała, Muzeum Śląskie, Katowice, Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia, Radom, Muzeum Okręgowe, Bydgoszcz.
Projekt sztuka_w_przestrzeni jest zainicjowaniem nowych przestrzeni do eksploracji i wizualizacji dzieł sztuki artystów polskich. Wykorzystując zdigitalizowane reprodukcje pochodzące wprost z pracowni artystów, stworzymy na serwisach internetowych instytucji wirtualną galerię, wzbogaconą o teksty literackie inspirowane wybranymi dziełami oraz o audiowywiady z ich twórcami.
Twórczość i sylwetki artystów będą prezentowane w sieci, ale ich dzieła zostaną też wyświetlone w realnej przestrzeni miasta, na dużych ekranach ledowych zlokalizowanych w rejonie siedziby galerii. Tym samym wielkoformatowa przestrzeń, zwykle wykorzystywana w celach komercyjnych, teraz zaistnieje jako przestrzeń sztuki. Ta nieoczywista zmiana będzie stanowić intrygujący interfejs z szeroką publicznością.
Projekt podsumuje katalog zrealizowany w formie elektronicznej, będący do pobrania z oficjalnej strony internetowej Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach.
lipiec—październik 2020
Artyści wizualni zaproszeni do projektu
Sławomir Brzoska
Małgorzata Jabłońska
Marek Kuś
Piotr Lutyński
Krystyna Pasterczyk
Jarosław Rodycz
Waldemar Rudyk
Adam Rzepecki
Piotr Szewczyk
Teksty literackie
Bartłomiej Majzel
Kuratorzy
Piotr Lutyński, Tomasz Dąbrowski
Idea
Ewa Kokot
sztuka_w_przestrzeni — realnej i wirtualnej Projekt sztuka_w_przestrzeni zainicjował nowe przestrzenie do wizualizacji i eksploracji dzieł sztuki artystów polskich. Wykorzystując...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 8 — Krystyna Pasterczyk Nie wiedzą że to strach zostać samemu w ciemności Salvatore Quasimodo Taka biel w Twoim ciele. Kryształ albo marmur. Gdybym nie bał się chłodu,...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 7 — Piotr Lutyński I wszystko smakuje mi cudem i jestem tą wodą z chmury Salvatore Quasimodo A jeśli się nie uda? Jeśli wypełni mnie koścista dłoń, która...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 6 — Adam Rzepecki jest we mnie wasz ból, co mnie żłobi Salvatore Quasimodo Dokądkolwiek. Dokąd? Do kąta. Kolwiek. Wiek. Czas jakby spadł ze skały. Pokruszone kamienie,...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 5 — Marek Kuś Czasem delikatnie coś bierze górę nade mną Salvatore Quasimodo Całe niebo w ogniu. Widziałeś płynące kłęby dymu?...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 4 — Waldemar Rudyk A ja schnąc się pochylam i na mojej twarzy dotykam twej kory Salvatore Quasimodo Pochyliłem się nad tobą Drzewo. Nie dlatego, że...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 3 — Piotr Szewczyk odbijają się od dna wśród kamieni i śpią odwrócone w błękicie Salvatore Quasimodo A ty się zbliżasz do mnie, choć tego nie dostrzegam....
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 2 — Małgorzata Jabłońska … i my zrobieni o świcie z powietrza Salvatore Quasimodo Wciąż nieco oszołomiony, choć już spokojniejszy niż wczoraj, włóczę się...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 1 — Jarosław Rodycz To przeciw tobie budują ten mur, milcząc Salvatore Quasimodo Nie wiem czy jesteś w stanie wyobrazić sobie bardziej rozkoszne tortury. Ech, więc ci...
lecz nie jest dane powracać umarłym
Salvatore Quasimodo
Kiedyś wrócimy wypełnieni promieniami nocy, pajęczymi sieciami księżycowego światła szybującego w dal. Ach, jaka wściekłość, obłęd, szał, notoryczny krzyk, a przecież nocą tylko tulimy wspomnienia, kleimy się do ciepła, które pozostało po nich, gdy toczyli wraz z nami senne opowieści. Będziemy zatem iść na przedzie w tym pochodzie gwiazd, które swą wolą penetrują nocną przestrzeń, zimną, kamienistą, bezbrzeżną. Ech, bracie, nie ma się czego bać. Zbieraj swe kości i trać. Przebijaj błonę, ścianę, mur. Pędź dwieście na godzinę, potem coraz dalej skacz na dziko w tę mleczną drogę, w świat wirujących planet, w pył galaktyk i czarnych dziur, gdzie kiedyś dojdziemy, wpadniemy, wypełnimy je sobą, aby wreszcie znaleźć ukojenie w jej objęciach.
Mam mleko na twarzy. Piłem prosto z kartonu, ale zakrztusił się ktoś we mnie, ktoś od dawna nieobecny, kto idzie za mną krok w krok. Więc zacząłem się dusić i kaszleć, a mleko lało się dalej i ciekło po twarzy i szyi i brzuchu. Nigdy bym nie pomyślał jak wiele można nauczyć się od mleka. Ja też się wylewam i cieknę, ledwo stojąc na nogach, choć na dnie zostało już tak niewiele, a do wylania wystarczy jedynie kropla. Nie wiem jeszcze czy to, co wylane będzie wysychało, czy wyparuje od razu do gwiazd, zostawiając po sobie głuchą ciszę.
Coraz więcej czasu spędzam leżąc w łóżku. Bo sił mi już brakuje i chęci by wstać i robić cokolwiek. Za to z radością rozmyślam, przypominam sobie jej twarz, jej zapach, kolory skóry. Miałem od lat wrażenie, że wszystko wyreżyserowała, także własną śmierć. Zaplanowała życie w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko zmieniło się jednak kilka miesięcy temu, gdy po trzydziestu dwóch latach jakie minęły od jej śmierci nadeszła niespodziewana przesyłka, po którą musiałem sam iść na pocztę, a potem dźwigać to ciężkie pudło ulicami miasta, dysząc i sapiąc, aż wreszcie wyrósł przede mną jakiś młody chłopak i zlitował się nade mną zanosząc paczkę pod drzwi mojego domu, w którym zapewne niedługo mnie odnajdą na dywanie, gdy będę tulił w ramionach te zapisane papiery. Taki już zapewne mój los, być kimś zawsze spóźnionym, zawieruszonym i wypchniętym poza szczyt tej góry, na którą ciągną wszyscy, którzy łudzą się, że jeszcze coś dobrego może się w ich życiu wydarzyć.
W każdym razie muszę wam się przyznać, że niewiele pamiętam z tamtego dnia, poza tym, że od razu rozpoznałem jej pismo i przywarłem do niego nosem i ustami, i wąchałem i lizałem i co nieco oszalałem w tamtej chwili jakbym znów był młodym chłopakiem cieszącym się z ukradkowego dotknięcia kobiecej piersi. To nawet nie było wzruszenie, raczej gorąca fala, która spowodowała, że moja szwankująca pamięć błyskawicznie przywołała ważne momenty tych nielicznych spotkań i naniosła je na tę mapę, którą teraz sam kreślę najlepiej jak potrafię i zapisuję na niej wszystkie ukryte do niedawana znaki walki.
Bartłomiej Majzel — fragment