sztuka_w_przestrzeni — odsłona 6 — Adam Rzepecki
Adam Rzepecki (ur. 1950 r.) — artysta performer, twórca rzeźb i instalacji, fotograf, malarz, autor filmów. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W 1979 r. założył z przyjaciółmi grupę Łódź Kaliska, która swymi niekonwencjonalnymi działaniami w obszarze sztuki polskiej lat 80. zmieniała jej oblicze. Brał udział we wszystkich wystawach Łodzi Kaliskiej. W pierwszej połowie lat 80. współtworzył Kulturę Zrzuty, ogólnopolski alternatywny ruch młodej sztuki wyznaczającej „trzecią drogę” w ówczesnej dwubiegunowej polityczno-społecznej sytuacji, wydawał artzinowe wydawnictwo „Tango”. Jest autorem wielu wystaw indywidualnych, m.in.: Wystawa dla krasnoludków, Galeria Mała, Warszawa (1985); Kleine cielątko po polu gelaufen, Galeria Sztuki Aktualnej, Konin (1989); Feminismus, Otwarta Pracownia, Kraków (2007); Wątki patriotyczne w twórczości członka neoawangardowej grupy Łódź Kaliska Adama Rzepeckiego, Galeria Olympia, Kraków (2010); Preferuję bardziej zrzutę niż kulturę, Galeria BWA Sokół, Nowy Sącz (2013); Przepraszam społeczeństwo za chwilową nieobecność w sztuce, Galeria Dawid Radziszewski, Warszawa (2013). Jest autorem wielu charakterystycznych i najczęściej powtarzanych wymownych haseł-sloganów z czasu Kultury Zrzuty jak: „Jedynie krasnoludki mogą robić sztukę bez zbytniego wysiłku”, „Wciąż, konsekwentnie, udaję artystę” czy „Artyście trzeba wierzyć na słowo”. Prace Adama Rzepeckiego znajdują się w kolekcjach Zachęty Narodowej Galerii Sztuki, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Sztuki w Łodzi, CSW Zamek Ujazdowski, MOCAK Kraków oraz Samlung Verbung w Wiedniu.
Projekt sztuka_w_przestrzeni jest zainicjowaniem nowych przestrzeni do eksploracji i wizualizacji dzieł sztuki artystów polskich. Wykorzystując zdigitalizowane reprodukcje pochodzące wprost z pracowni artystów, stworzymy na serwisach internetowych instytucji wirtualną galerię, wzbogaconą o teksty literackie inspirowane wybranymi dziełami oraz o audiowywiady z ich twórcami.
Twórczość i sylwetki artystów będą prezentowane w sieci, ale ich dzieła zostaną też wyświetlone w realnej przestrzeni miasta, na dużych ekranach ledowych zlokalizowanych w rejonie siedziby galerii. Tym samym wielkoformatowa przestrzeń, zwykle wykorzystywana w celach komercyjnych, teraz zaistnieje jako przestrzeń sztuki. Ta nieoczywista zmiana będzie stanowić intrygujący interfejs z szeroką publicznością.
Projekt podsumuje katalog zrealizowany w formie elektronicznej, będący do pobrania z oficjalnej strony internetowej Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach.
lipiec—październik 2020
Artyści wizualni zaproszeni do projektu
Sławomir Brzoska
Małgorzata Jabłońska
Marek Kuś
Piotr Lutyński
Krystyna Pasterczyk
Jarosław Rodycz
Waldemar Rudyk
Adam Rzepecki
Piotr Szewczyk
Teksty literackie
Bartłomiej Majzel
Kuratorzy
Piotr Lutyński, Tomasz Dąbrowski
Idea
Ewa Kokot
sztuka_w_przestrzeni — realnej i wirtualnej Projekt sztuka_w_przestrzeni zainicjował nowe przestrzenie do wizualizacji i eksploracji dzieł sztuki artystów polskich. Wykorzystując...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 9 — Sławomir Brzoska lecz nie jest dane powracać umarłym Salvatore Quasimodo Kiedyś wrócimy wypełnieni promieniami nocy, pajęczymi sieciami księżycowego światła szybującego...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 8 — Krystyna Pasterczyk Nie wiedzą że to strach zostać samemu w ciemności Salvatore Quasimodo Taka biel w Twoim ciele. Kryształ albo marmur. Gdybym nie bał się chłodu,...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 7 — Piotr Lutyński I wszystko smakuje mi cudem i jestem tą wodą z chmury Salvatore Quasimodo A jeśli się nie uda? Jeśli wypełni mnie koścista dłoń, która...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 5 — Marek Kuś Czasem delikatnie coś bierze górę nade mną Salvatore Quasimodo Całe niebo w ogniu. Widziałeś płynące kłęby dymu?...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 4 — Waldemar Rudyk A ja schnąc się pochylam i na mojej twarzy dotykam twej kory Salvatore Quasimodo Pochyliłem się nad tobą Drzewo. Nie dlatego, że...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 3 — Piotr Szewczyk odbijają się od dna wśród kamieni i śpią odwrócone w błękicie Salvatore Quasimodo A ty się zbliżasz do mnie, choć tego nie dostrzegam....
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 2 — Małgorzata Jabłońska … i my zrobieni o świcie z powietrza Salvatore Quasimodo Wciąż nieco oszołomiony, choć już spokojniejszy niż wczoraj, włóczę się...
sztuka_w_przestrzeni — odsłona 1 — Jarosław Rodycz To przeciw tobie budują ten mur, milcząc Salvatore Quasimodo Nie wiem czy jesteś w stanie wyobrazić sobie bardziej rozkoszne tortury. Ech, więc ci...
jest we mnie wasz ból, co mnie żłobi
Salvatore Quasimodo
Dokądkolwiek. Dokąd? Do kąta. Kolwiek. Wiek. Czas jakby spadł ze skały. Pokruszone kamienie, ściany tak spękane i zniszczone, aż świadczą o naszym losie, odbijają go w swoim makijażu, surowym i słodkim, bo przegranym. Ulica była wówczas zaorana światłem i gnojem. Dajesz wiarę stary? Człek pędzi wprost w ścianę zachwycony końcem i wpada w cholerne końskie łajno. Gdy poczułem jak mój but zanurza się w brei błota, gnoju i piachu, nagle ujrzałem lśnienie. Rozumiesz? Cuda niewidy, albo właśnie widy, zwidy, objawienia, widoczne znaki, które należy odczytywać w skupieniu, uczciwie i ze świętą uważnością. Tak to już jest, że gdy pomiesza się to jaśniejące z tym stłoczonym w odmętach człowieka lub konia, wówczas doświadczasz prawdziwego. Pamiętam jeszcze co mówię, wiem, że nie rozumiesz z tego zbyt wiele, ale mam to gdzieś, nie oglądam się już na nikogo. Możesz sądzić, że to bredzenie chorego człowieka, ale nie uciekniesz od tego, że w końcu trzeba skupić się na sobie. Choćby przez rok, kilka miesięcy lub nawet przez jeden dzień. Wejść w siebie. Musisz przejechać przez siebie samotnie jakbyś galopował konno przez szeroką prerię, a potem możesz sobie śmigać gdzie chcesz, kiedy już doświadczysz siebie, wetkniesz paluch w swój bok, w swoją ranę, w tę ciszę własnej krwi. Więc myśl co chcesz, ale zamknę cię tu na te kilka dni, aż skończymy, aż dojedziemy do końca tej opowieści i kiedy powiem: wystarczy, postawisz wreszcie ostatnią kropkę, a właściwie, to ja postawię ją twoimi rękami. Jeszcze będziesz mi za to wdzięczny, zobaczysz. Więc się nie ruszaj, stary już jestem i oczy już nie te, ale patrz co mam w ręce. Ostre, co? Ja będę mówił, a ty pisz, jak zwykle. Chcę już to wszystko doprowadzić do końca, nim wszystko zapomnę i pokryje mnie kurz, stare szmaty i sterty szyszek.
Zapisuj, a potem gdy zniknę, pamiętaj o tej lekcji. Musisz skupić się przez pewien czas na sobie, wymyślić swój język, znaleźć dla niego odpowiednią gramatykę i rygorystyczne zasady. Tylko wówczas będziesz mógł wrócić i zmierzyć się ze światem. No, nie bój się starego świra, nie zrobię ci krzywdy. Chodzi mi o ten święty moment, który kiedyś sam przegapiłem i przegrałem życie. Więc lepiej sam się wyzwalaj z niewoli, rozbijaj kolejne gwiazdy i wpadaj sam sobie w objęcia jak nieziemska kula w wielki błękit. Ha! Dokądkolwiek pójdziesz zaleje cię porzucony obraz. Dokąd kurde kolwiek byś szedł, zaszedł, wszedł w odmęty i tak zaraz wracasz. Z kim? Kolwiek? Z kimkolwiek? Na przykład z cieniem pod powieką, pustką w krawacie lub z brakiem w garniturze? Bzdura! Wracamy do piersi matki, czyli do siebie utraconych szans, do samego siebie, który już nigdy nie może się stać.
Bartłomiej Majzel — fragment